poniedziałek, 25 marca 2013

Łódź Garage Games

W ostatni weekend Łódź była kolebką polskiego crossfitu, a to za sprawą zawodów Łódź Garage Games, które odbyły się w box'ie Cross Rage.Byli tam ludzie z całej Polski. Kraków, Inowrocław, Poznań, Trójmiasto... Toruń oczywiście też ;) Jeżeli jeszcze nie uczestniczyliście w takim wydarzeniu to nie odpuśćcie następnej okazji. Atmosfera jest niesamowita, bo to nie tylko okazja do rywalizacji ale też do spotkania ludzi, którzy mają wspólną pasję. W niedziele odbyła się rywalizacja zawodników z kategorii OPEN kobiet i mężczyzn. Niedzielny WOD:
AMRAP 18 min:
1 min zwis na drążku
3 box jump
6 burpee
9 Sit-ups
12 push-ups
15 mountain climb
Zwis na drążku pozornie wydawał się prosty, przecież tylko się wisi... ale jak się okazało nawet największym twardzielom dało to w kość. Filip zrobił 6 rund i 8 sekund. Naprawdę dał z siebie wszystko i jestem strasznie dumna! Dla mnie jesteś najlepszy! :)
Było niesamowicie! Tyle wylanego potu, walki o każde powtórzenie, walki ze sobą, ze swoimi słabościami, czasami z bólem kiedy ciało odmawiało posłuszeństwa. Ten dzień i Ci ludzie dali mi kopa pozytywnej energii, wiele motywacji i utwierdzili w przekonaniu, że crossfit to moja bajka.
Pierwszy raz czuję, że naprawdę kocham to co robię, i że to ma sens!

Poza tym bardzo męczy mnie pewna sprawa. Dlaczego ludzie nazywają Crossfitem coś co nim nie jest?! Przecież ja nie chce nikogo urazić... Ale tak to bywa, że próbujesz się zachowywać fair w każdej sytuacji, a ktoś i tak ma to gdzieś i myśli tylko o swoim własnym interesie! Nie mogę chyba nic więcej napisać o tej sytuacji bo targają mną zbyt negatywne emocje!!!

A poza tym to święta. I mam nadzieję, że sobie  nie odpuszczę i nie spocznę na mięciutkiej kanapie. Oczywiście nie ma mowy o odmówieniu sobie pysznego żurku mojej mamy czy ciast... ale aktywności fizycznej też nie odpuszczę. Tym bardziej, że okolica mojego rodzinnego domu zachęca do biegania, a dawno tego nie robiłam.

Niespodzianką ostatnich dni była przesyłka, którą dostałam. Nowe crossfitowe skarpety. Tego dnia szczególnie  patrzyłam na czerwone otarcia Marcina na nogach po martwym ciągu.  Czekam teraz już tylko na drugą część zamówionych rzeczy, ale mają dotrzeć dopiero w środę.

Nie wiem jak przetrwać te parę dni świąt bez Filipa, bez mojej motywacji. I tak ostatnio ma dla mnie mniej czasu bo pracuje, a tu jeszcze na święta trzeba jechać do swoich rodzin i być tyle kilometrów od siebie. Mam nadzieję, że we wtorek wszystko nadrobimy.

Święta to czas odpoczynku od codziennych spraw, czas spędzony z rodziną, ale nie zapominajcie o sobie! Sprawcie sobie prezent zajączkowy nie obżerając się przesadnie i robiąc trening! :) życzę wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz